bol i blask kadr
film

Ból i blask, czyli Almodovar intymnie

Od piątku na ekranach kin możemy podziwiać najnowsze dzieło Pedro Almodovara – pełen autorefleksji i nostalgicznych nut Ból i blask. Tak się złożyło, że w tym dniu reżyser odebrał również Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji za dorobek życia. Dorobek niemały i pełen charakterystycznych tytułów. Nie jestem fanką wszystkich filmów Almodovara, ale do większości czuje sentyment i przepadam za przemycanym w nich humorem. Czy podobne uczucia wkrótce wywoływał będzie również Ból i blask?

„Wierzę w Boga, gdy doskwiera mi ból wszystkiego. Kiedy boli mnie tylko jedna część ciała, pozostaję ateistą”

Fabuła filmu osnuta jest wokół postaci Salvadora Mallo (Antonio Banderas), genialnego reżysera, który na wiele lat porzucił przemysł filmowy. Żyje z dala od błysku fleszy i zgiełku wielkiego świata, popadając powoli w zapomnienie. Czas spędza głównie na refleksji nad wydarzeniami ze swojej przeszłości. Przygnębiającego obrazu dopełniają liczne choroby i stany lękowe, z którymi bohater musi się na co dzień zmagać.

Obserwujemy sceny z dzieciństwa Salvadora, gdzie na pierwszy plan wysuwa się relacja z matką (Penelope Cruz), talenty chłopca oraz jego pierwsze zauroczenie. Dzięki postaci aktora Alberto, z którym Salvador od lat toczy spór, wracamy do czasów jego reżyserskiej świetności. Poprzez nowopowstałą intymną sztukę poznajemy historię wielkiej miłości bohatera. Wreszcie, gdy drogi dawnych kochanków się krzyżują, Salvador dostaje swego rodzaju zamknięcie, ale i nadzieję, która pozwala mu podjąć wyzwanie przezwyciężenia twórczego kryzysu i powrotu do dawnego życia. Najpierw jednak musi uporać się z żalem po odejściu ukochanej matki, pogodzić się z własną przemijalnością i nauczyć się dbać o samego siebie.

bol i blask kadr dzieciństwo
Dzieciństwo Salvadora wiązało się również z niekorzystnymi warunkami ekonomicznymi, co dodatkowo uwypukla rolę i poświęcenie matki bohatera.

Raz, dwa, trzy… reżyser patrzy!

Ból i blask to film pięknie poprowadzony charakterystycznym stylem Almodovara. Jednak to w tej produkcji opartej na własnych przeżyciach i przemyśleniach reżysera, naszpikowanej nawiązaniami do poprzednich dzieł, najbardziej czuć jego ducha. Skrywa się za twarzą Salvadora Mallo, nie pozostawiając jednak wątpliwości, co do swojej obecności (co widzimy już na plakacie). Almodovar melancholijnie patrzy tym dziełem w głąb samego siebie, dokonując autorefleksji i rozliczeń z własną przeszłością.

Reżyser dzieli się z widzem intymnymi wątkami ze swojego życia. Odkrywa w nich siebie, staje przed nami takim, jaki jest, być może licząc na zrozumienie i akceptację. W każdym razie, w produkcji bardzo wyraźnie zarysowuje się dążenie bohatera do aprobaty ze strony matki, której nie udało mu się uzyskać za jej życia.

Ból i blask

Ból i blask to film odważny, pełen wewnętrznej ekspresji, ale również zadumy i tęsknoty. Almodovar bierze na warsztat wiele bolesnych wątków, jednak za pomocą reżyserskich i montażowych tricków podaje je nam na swojej zwyczajowej kolorowej tacy pełnej mniej lub bardziej subtelnego, ale inteligentnego humoru. Dzięki tym zabiegom produkcja, opowiadająca przecież o człowieku na życiowym zakręcie, nabiera niespodziewanej lekkości.

Skóra, w którą się wcielam

Reżyser do pracy przy Bólu i blasku zaangażował swoich sprawdzonych aktorów i widać, że również ta współpraca przebiegła znakomicie. Penelope Cruz znakomicie wciela się w rolę nieugiętej, ale styranej życiem matki. Antonio Banderas odrzuca tu każdy aspekt samego siebie, idealnie wpasowując się w skórę Al… Salvadora. Bardzo dobrze wypadają również odtwórcy rol drugoplanowych: Asier Etxeandia grający aktora, furiata i heroinistę Alberto, Leonardo Sbaraglia wzruszająco portretujący dawnego kochanka oraz Nora Navas w roli oddanej przyjaciółki Mercedes.

Ból i blask, kadr z filmu z Antonio Banderasem.
Ból i blask pozwala błyszczeć Banderasowi. Aktor za pomocą subtelnych środków wyrazu, gestów, spojrzeń i tików tworzy pełnokrwistą, rzeczywistą postać. To role, która powinna zgarnąć wiele nagród.

Wszystko o jego filmie

Ból i blask pozbawiony jest daleko idących eksperymentów i wywrotowości. Almodovar nie wystawia tu widza na silne doznania. I muszę przyznać, że ta spokojniejsza linia narracji bardzo mi się podoba. Brakuje tu jednak elementu autentycznie przykuwającego uwagę, która czasami podczas seansu może łatwo ulec rozproszeniu. Wrażenie robi szczerość reżysera, jednak jest to obraz na tyle stonowany, że nie pozostaje z widzem na długo. Z pewnością wato jednak się z nim zapoznać. Zwłaszcza jeśli jesteście fanami twórczości reżysera.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
View all comments
0
Co o tym myślisz? Podziel się ze mną w komentarzu!x