Biedne istoty, bogate zachwyty
Biedne istoty, nowe działo greckiego reżysera Yórgosa Lánthimosa, podbija kina, umysły i serca widzów. To widowisko urocze w swej dziwaczności i wyzwalające w formie i treści. Ja widziałam film już dwa razy, a kolejny seans tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że jest to obraz świeży, nietuzinkowy i zdecydowanie warty uwagi. W dodatku zostanie z Tobą na długo!
O czym?
Główna bohaterka, Bella jest wynikiem wątpliwego etycznie eksperymentu Godwina Baxtera – ekscentrycznego lekarza i naukowca. Oszczędzę Ci szokujących szczegółów. Dość powiedzieć, że zabieg poskutkował tym, że kobieta ma ciało dorosłej osoby, ale umysł na etapie rozwoju dziecka. By obserwować swój „eksperyment” doktor Baxter zatrudnia asystenta Maxa McCandlessa, który ma dokumentować każdy krok kobiety.
Bella szybko przyswaja sobie podstawowe umiejętności i słownictwo. Odkrywa również potrzeby swojego ciała. Zamknięta w bezpiecznym środowisku willi Baxtera, z dziecięcą fascynacją i entuzjazmem bada otaczający ją mikroświat.
Z czasem znajome otoczenie przestaje bohaterce wystarczać. Bella chce odkrywać świat. Kiedy tylko nadarza sie okazja, postanawia uciec z uwodzicielskim prawnikiem Duncanem Wedderburnem. Kobieta nie byłaby jednak sobą, gdyby wcześniej nie zakomunikowała wprost tych zamiarów swojemu twórcy. Odkrywający w sobie ojcowskie uczucia Godwin, chcąc nie chcąc, postanawia pozwolić „córce” wyfrunąć z gniazda i zaznać życia.
Bella wyrusza w podróż, podczas której odkryje nowe miejsca, smaki, doświadczenia, przyjemności i nieprzyjemności. Stawi też czoła zastanym i zupełnie dla niej niezrozumiałym zasadom rządzącym światem.
Wolność kocham i rozumiem
Biedne istoty to opowieść o wyzwoleniu z okowów norm społecznych i wolności od poczucia wstydu. Lánthimos podejmuje próbę odpowiedzi na pytanie co by było, gdyby kobiety od dziecka nie słyszały, że „tak nie wolno”, „tak nie wypada”, że mają być grzeczne i ułożone, mają siedzieć cicho i nie przekazać.
Wstyd jest narzędziem kontroli i egzekwowania przestrzegania ustalonych zasad. Tymczasem Bella, zupełnie jak małe dziecko, go nie odczuwa. Nie została wytresowana do roli grzecznej panienki z dobrego towarzystwa. Bez wahania odrzuca niezrozumiałe, nieraz absurdalne reguły. Czerpie z życia garściami i chce doświadczyć wszystkiego!
Gdy coś jej nie pasuje, nie zawaha się o tym poinformować. Gdy jest ciekawa, pyta prosto z mostu. Gdy ma jakąś opinię, bez obawy ją wyrazi. Gdy potrawa jej nie smakuje, to ją wypluje. Gdy rozmowa ją znudzi, da temu wyraz. Gdy ma ochotę tańczyć, tańczy. Gdy chce uprawiać „wściekłe skakanie”, uprawia. Nie interesuje jej, co inni o niej pomyślą. Nie ma też potrzeby być lubianą.
Dzika wolność bohaterki, jej nieposkromiona potrzeba doświadczania i mocne poczucie niezależności spotykają się oczywiście z próbami oporu. Towarzystwo próbuje wtłoczyć Bellę w utarte schematy. Jej towarzysz podróży, widząc że nie jest w stanie ani jej dorównać, ani nad nią zapanować, popada w obłęd.
Kontrola i posiadanie
Biedne istoty to również opowieść o potrzebie kontroli, szczególnie na kobietą. Kontroli jaką krępują ją oczekiwania społeczne oraz prawa do kontroli, jakie rości sobie część mężczyzn. Godwin pierwotnie nadzoruje Bellę w ramach eksperymentu. Potem, wspierany przez Maxa, próbuje ją ubezwłasnowolnić i zatrzymać przy sobie pod płaszczykiem troski – w ramach ojcowskiej roli, jaką przybiera.
Duncan z kolei chce być jej oknem na świat. Jako starszy i doświadczony mężczyzna, prowadzi za rączkę młode, naiwne dziewczę, ucząc je życia. Chce być jej przewodnikiem, sterem, żeglarzem i okrętem. Kiedy odkrywa, że tak naprawdę nigdy nie był Belli potrzebny, próbuje hamować jej nieokiełznany apetyt na życie i uświadomić niewłaściwość postępowania. Chce, by bohaterka była od niego zależna. W słynnej już scenie tańca, próbuje za nią nadążyć i ją ujarzmić, podczas gdy kobieta „wyrywa się” na wolność.
Wreszcie, pojawiający się w ostatnim akcie Alfie Blessington, który okazuje się okrutnikiem bez serca. Traktuje bohaterkę jak swoją własność. Uważa, że Bella nie ma prawa do decydowania o własnym ciele. Kiedy zdaje sobie sprawę, że nie uda mu się złamać bohaterki i jej sobie podporządkować, próbuje ją brutalnie okaleczyć.
I tu docieramy do ukrytego w Biednych istotach sekretu miłości. Ci, którzy Belle kochają, akceptują ją taką, jaka jest. Godzą się z jej decyzjami. Ci, którzy jej tylko pożądają i traktują jak część dobytku, chcą by była całkowicie uzależnioną od nich marionetką.
Feministyczny manifest?
Mimo, że Biedne istoty mocno skupiają się na kwestii wolności wyboru kobiety, obraz Lánthimosa to moim zdaniem nie do końca film feministyczny. Momentami to film o tym, jak niektórzy mężczyźni i internetowe pracownice seksualne z instagramowej banieczki wyobrażają sobie feminizm i wyzwolenie kobiety.
Dobitnie dowodzi tego wątek w Paryżu, przypominający nieco fabułę Piękności dnia (1967) Luisa Buñuela, gdzie piękna, bogata kobieta (Catherine Deneuve), dążąc do zaspokojenia, zaczyna pracować jako prostytutka. Ot, kaprys. Przecież w końcu efekt własnego wyboru. Ale czy na pewno?
Bella to moja Barbie?
Po premierze Biednych istot, część użytkowników mediów społecznościowych uznała, że „Bella to ich Barbie”, albo że to „Barbie, na którą czekali”. To prawda, że obie bohaterki wiele łączy, jednak różnica między nimi jest zasadnicza.
Barbie od początku żyje w świecie, który ma ustalony porządek. Barbielandem rządzą utrwalone normy, tak jak i naszym światem. Naiwność Barbie wynika z jej niezrozumienia dla norm świata innego niż ten jej znany.
Bella dopiero „przyszła na świat”. Ma w sobie naiwność dziecka. Ona stawia pierwsze kroki. Jest outsiderką, jest Inna. Przygląda się światu z otwartym, czystym umysłem i wskazuje z zachwytem jego wspaniałości oraz bezlitośnie punktuje ułomności. Barbie dąży do zachowania status quo, które utożsamia z dobrem i pięknem, Bella burzy ustalony porządek świata. To są dwie skrajnie różne opowieści.
Biedne Bogate istoty
Nie sposób też nie zauważyć ekonomicznego wymiaru wyzwolenia Belli Baxter. Bohaterka to bananowe dziecko i nepo baby 😀 Żyje w nieuświadomionym luksusie. Chociaż na początku nie zdaje sobie z tego sprawy, jest pod tym względem uprzywilejowana. To dzięki pieniądzom może podróżować, odkrywać świat i czerpać z życia.
Gdy Bella odkrywa, że istnieją ludzie, żyjący w skrajnej nędzy, chce im pomóc. Ma środki, ale nie ma pojęcia, jak je właściwie wykorzystać. Koniec końców rozdaje pieniądze, uspokajając swoje sumienie. Nie pomaga tym jednak nikomu, oprócz samej siebie. Zupełnie jak możni tego świata, zasłaniajacy się źle pojętą filantropią i działalnością charytatywną.
Okrutna nauka
Ciekawym wątkiem Biednych istot jest też stosunek do wiedzy i jej granic. Skojarzenia z Frankensteinem Mary Shelley nasuwają się same. Stosunek Godwina Baxtera do nauki oparty jest jednak w dużej mierze na traumatycznych doświadczeniach z dzieciństwa. Ojciec bohatera otwarcie eksperymentował na swoim dziecku, nieraz w bestialski sposób. Wskutek tego Godwin został oszpecony, a jego narządy uszkodzone. Bohater wydaje się jednak podchodzić do metod ojca z pełną akceptacją. Dążenie do poznawania tego, co nieznane nauce, zostało mu wpojone jako największa wartość.
W związku z tym Godwin również pozostaje nieczuły w stosunku do ofiar swoich eksperymentów. Nie ma też moralnych oporów przed przeprowadzaniem procedur, które jeżą widzom włos na głowie. Dopiero, gdy w jego życiu pojawia się Bella, bohater odkrywa w sobie czułość.
Freud, dzieci i zło
Biedne istoty to też fascynujace spojrzenie na rozwój człowieka. Bella w przyśpieszonym tempie przechodzi freudowskie fazy rozwoju dziecka. Główną osią fabuły Biednych istot są też tak zajmujaće dla ojca psychoanalizy kwestie ludzkiej seksulaności i popędu płciowego.
W produkcji pojawia się również jeden z głównych dylematów na temat ludzkiej natury, który od setek lat zajmuje filozofów. Człowiek rodzi się z natury dobry, czy zły? Czy może – jak twierdzili Arystoteles i John Locke – jest „czystą tablicą”, a to przyszłe doświadczenia kształtują jego późniejszy charakter? Wydaje się, że Lánthimos składnia się ku tej koncepcji, sugerując jednak, że to właśnie zło jest w nas tym pierwotnym odruchem. W końcu pierwszą myślą Belli na widok żaby jest zabicie zwierzęcia. Dopiero „z wiekiem” bohaterka rozwija w sobie empatię.
Emma po Oscara!
Biedne istoty to obraz niezwykle udany także pod względem aktorskim. Obsadzona w bardzo wymagającej roli Belli, Emma Stone daje tu występ swojego życia. Aktorka niezwykle przekonująco odegrała typowo dziecięce zachowania. Doskonale poradziła sobie również z momentami dorastania umysłu do ciała dorosłej kobiety.
Fenomenalnie szarżuje na ekranie również Mark Ruffalo jako Duncan Wedderburn. Bardzo dobre występy dają też Willem Dafoe w roli oszpeconego doktora Godwina Baxtera i Ramy Youssef, jako jego asystent Max.
Biedne istoty zachwytu warte
Biedne istoty, mimo poważnej tematyki i poruszania wielu kwestii, skłaniających do głębszej refleksji, są opowieścią niezwykle barwną, żywą i pełną humoru. Niedopasowanie Belli do towarzyskich standardów skutkuje szeregiem komicznych sytuacji. Jej rozbrajająco szczere pytania, nie tylko dają do myślenia, ale i prowokują do gromkiego śmiechu.
Twórcy wykreowali bardzo przemyślany i fantastyczny wizualnie świat. Przepiękne kostiumy doskonale pasują do charakteru postaci i zmieniają się wraz z ich ewolucją. Scenografia potrafi zaś wprawić w prawdziwy zachwyt. A piękne, miękkie światło subtelnie otula bohatera i widza.
Na dodatek, ścieżka dźwiękowa Jerskina Fendrixa wygrywa nasze emocje do ostatniej nutki. Powracające motywy uderzeń o struny instrumentu podkreślają dramaturgię i dziwaczność chwil, a złowieszcze pociągnięcia smyczkiem tragizm. Wspaniała kompozycja użyta w scenie tańca, doskonale współgra z choreograficzną walką bohaterów – Belli o wolność i Duncana o kontrolę.
Ciekawe są także zabiegi operatorskie i gra kolorem. Belli mieszkającej w „doświadczalnym środowisku” willi Godwina towarzyszy czarno-biała barwa obrazu, a kamera zamienia się momentami w szkło powiększające, przez które wnikliwie studiujemy wyniki eksperymentu. Dopiero, gdy Bella zaczyna samodzielnie odkrywać świat, odsłania się on przed nią w pełnej gamie kolorów. Szkło powiększające zmienia się natomiast w dziurkę od klucza. Nie studiujemy już wyników eksperymentu, a nieco bardziej wstydliwie podglądamy bohaterkę i jej doświadczenia.
Biedne istoty najlepszym filmem 2024?
Uwielbiam filmy, które zmuszają do snucia mnogich i długich refleksji oraz prowadzenia dysput i sporów. W których możemy zobaczyć coś więcej, niż tylko ładne kadry i fabułę będącą prostą przypowiastką. Tak się tworzy wielkie kino! Jak widać, Biedne istoty spełniają te kryteria z nawiązką. Jestem pod wrażeniem mnogości wątków, nawiązań i interpretacji tej produkcji. O Biednych istotach się mówi, pisze, dyskutuje! Zdecydowanie warto wybrać się do kina. Być może jest to najlepszy film 2024 roku, więc z pewnością nie chcesz go przegapić!
Gdzie obejrzę?
W kinach.